poniedziałek, 10 marca 2014

10. Muséum national d'histoire naturelle

W końcu, po wielu wcześniejszych próbach, udało nam się wczoraj wybrać do Muséum national d'histoire naturelle. Ubraliśmy grube kurtki i ciepłe ubrania no bo nadal zima itp. Nie zabraliśmy nic oprócz portfela i aparatu. Oczywiście nic nie poszło tak jak zaplanowaliśmy. Kiedy wysiedliśmy z metra zalał nas ogromny upał. Słońce grzało tak jak w lato! Chyba było ponad 20 stopni! Dookoła ludzie rozbierający się, siedzący na trawie, opalający się, prawie goli (!). W powietrzu czuć było zapach wiosny. Od razu dostałam energii do zwiedzania.
Muzeum mieści się w całkiem sporym parku gdzie jest cała masa większych i mniejszych budynków należących do muzeum. Jest tam nawet zoo.

Niestety kiedy chciałam zrobić pierwsze zdjęcie okazało się, że aparat nie działa! Oczywiście zapomniałam baterii, które ładowałam przed wyjściem... Został nam aparat w telefonie.
Słońce grzało coraz mocniej a my byliśmy obładowani kurtkami, które trzymaliśmy pod ręką i ciężkim, bezużytecznym aparatem. Dlatego postanowiliśmy zwiedzić park i okolicę, a wnętrze muzeum zostawiliśmy na następny raz z dobrym, działającym aparatem.



Park był w stylu francuskim (jak to często bywa we Francji) - symetria dwuboczna oraz równo ścięte drzewa i krzewy. Prezentował się bardzo ładnie nawet kiedy większość roślin wciąż nie zakwitła, a niektóre zostały dopiero co posadzone.





Żar lał się z nieba!













 


































Wszędzie symetria!














Źródło: filmweb
 Po jakimś czasie było nam tak gorąco, że musieliśmy się schować w cieniu. Niedaleko nas rozłożyła się grupa małych skautów. Dzieci potrafią być strasznie słodkie szczególnie kiedy nie rozumiem co mówią. Jeden z nich wyglądał całkowicie jak mały Mikołajek z książki René Goscinny. Chudziutki, podkolanówki, buciki i czapeczka, jakbym cofnęła się w czasie!







Te młode chłopaczki sprawiły, że zaczęłam się zastanawiać czy w przyszłości może jednak fajnie by było mieć dziecko. Na szczęście kiedy chłopcy sobie poszli, przyszły inne dzieciaki, które zaczęły się drzeć i płakać.. Od razu wrócił mi mój rozum!


W dalszej części parku spotkaliśmy zboczoną rzeźbę... Facet z szaleńczą miną zboczeńca wpatrujący się w młodego chłopaka. Szczerze nie wiem co to miało przedstawiać.













































W parku była altanka na szczycie wzgórza, niestety z całą masą ludzi, ledwo dało się do niej wcisnąć i na dodatek widok nie był zbyt ciekawy.










Bardzo stare drzwi, które mnie zafascynowały!




















Były nawet kangury.
Za wstęp do dalszej części zoo trzeba było niestety zapłacić, do tego kolejki były przerażające.
A na koniec ja na tle ogrodu bodajże alpejskiego, który był jeszcze zamknięty dla zwiedzających.

W parku spędziliśmy ok 3 godziny, niestety ze względu na totalny brak przygotowania musieliśmy dość szybko wracać bo po 3 godzinach w pełnym słońcu i z kurtkami pod pachą zaczęliśmy się odwadniać! Usta mi całkowicie spierzchły, a w takich miejscach nawet mała woda kosztuje 4 euro.

Warto jeszcze wspomnieć, że większość muzeów w Paryżu jest za darmo dla ludzi z Europy, którzy jeszcze nie skończyli 26 lat, dlatego naprawdę warto wybrać się przed 26 do Francji bo można zaoszczędzić dużo kasy, a muzea są całkowicie warte poświęcenia im czasu. Mój B. nieszczęśliwie już jest po 26 roku życia i za wszystkie atrakcje, które ja mam wciąż za darmo musi płacić. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz